bł. ks. Józef Kut

ur. 21 stycznia 1905
zm.
Szkoła Podstawowa w Rososzycy

Wiersz pt. „Tak, Panie”
Zdjęć: 30
Dokumentów: 1

Pochodzenie

Błogosławiony ksiądz Józef Kut, syn Józefa (zm. styczeń 1952r.) i Marianny z domu Piaskowskiej (zm. styczeń 1969r.), urodził się 21 stycznia 1905r. w Sławinie w powiecie ostrowskim, jako pierwszy z pięciorga dzieci. Ochrzczony został 22 stycznia 1905r. w kościele parafialnym w Gostyczynie. Bierzmowanie przyjął 14 maja 1923r. w Ostrowie Wielkopolskim z rąk arcybiskupa Dalbora. Rodzice błogosławionego ks. Józefa Kuta byli ludźmi głębokiej wiary i chrześcijańskich zasad. Zwłaszcza matka – jak wspomina brat błogosławionego, pan mecenas Antoni Kut – „była bardzo nabożną kobietą, codziennie uczestniczyła we Mszy Świętej i przyjmowała każdego dnia komunię świętą”. Błogosławiony ksiądz Józef Kut wyniósł z domu rodzinnego ducha żywej wiary, który z upływem czasu coraz bardziej pogłębiany, był dla niego linią wiodącą przez całe życie.

Edukacja

Ks. Józef Kut uczęszczał od kwietnia 1911r. do Szkoły Powszechnej w Sławinie. W dniu 28 maja 1924r. zdał egzamin dojrzałości w Gimnazjum w Ostrowie Wielkopolskim (dziś I Liceum Ogólnokształcące im. ks. Józefa Kompałły i Wojciecha Lipskiego). Ks. Ludwik Bielerzewski, kolega z ławy szkolnej błogosławionego ks. Kuta, tak go wspomina: „Spotkałem się z ks. Józefem Kutem w Gimnazjum w Ostrowie Wielkopolskim około roku 1918. Swoją postawą przypominał mi św. Stanisława Kostkę. Był cichy, spokojny, pobożny. Uczniem był zdolnym, życzliwy dla kolegów – potrafił dzielić się paczką otrzymaną od rodziców.”

W październiku 1924r. ks. Józef Kut rozpoczął studia w Seminarium Duchownym w Poznaniu. Studiował również w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym w Gnieźnie (w owych czasach diecezje poznańska i gnieźnieńska posiadały wspólną strukturę seminaryjną: w Poznaniu nastawioną na studia teologiczno-filozoficzne; w Gnieźnie na studia praktyczne). Ksiądz Rupiński, dziekan i proboszcz z Gostyczyny, wystawił mu następującą opinie do seminarium: ,,Józef Kut z Sławina tutejszej parafii jest mi znany od młodości. Powołanie do Senatu Duchownego było u niego widocznie od zarania i według tego też prowadził życie; był zawsze pobożny i oznaczał się dobrymi obyczajami. Obserwowałem go też w szkołach. Stamtąd takie same uzbierałem wiadomości”. Prefekt gimnazjum ks. Lech Ziemski wydał również bardzo pochlebną opinie: ,,Poświadczam iż Józef Kut był uczniem o jak najlepszym obyczajach, o charakterze stałym, jak i wzorowym sodalisem”. Nie mamy dzisiaj zbyt wielu informacji dotyczących czasów seminaryjnych błogosławionego. Posiadamy tylko fragmentaryczne opinie jego kolegów seminarzystów oraz wykładowców. Według opinii szkolnych przyjaciół, bł. ks. Józef Kut jako kolega był braterski, życzliwy, uczynny i bardzo pilny w nauce. Gdy przyjeżdżał z seminarium duchownego do domu rodzinnego, codziennie uczęszczał 5 km pieszo na mszę świętą do kościoła parafialnego w Gostyczynie. Pomagał również swoim rodzicom w różnych pracach gospodarskich. „Utkwiło mi w pamięci – wspomina ks. Mikołaj Piaskowski, sąsiad błogosławionego ze Sławina – że całymi dniami rąbał drzewo na opał do kuchni”.

Ks. Józef Kut otrzymał święcenia diakonatu 24 marca 1929r. Natomiast 16 czerwca 1929r. ks. Józef Kut przyjął święcenia kapłańskie z rąk biskupa Walentego Dymka, wówczas jeszcze sufragana poznańskiego. Brat błogosławionego Antoni wspomina dzień prymicji: „O jego skromności może świadczyć fakt z dnia prymicji, kiedy to bogaci gospodarze chcieli użyczyć swoich powozów do przewożono prymicjanta do kościoła w Gostyczynie. On jednak zdecydował, że pojedzie ojcowską bryczką, chociaż była bez resorów”. Księdzu Mikołajowi Piaskowskiemu utkwiła w pamięci wyjątkowa pobożność i wewnętrzne skupienie ks. Józefa Kuta w dniu prymicji, która odbyła się 18 czerwca 1929r.w kościele parafialnym Gostyczynie.

Praca duszpasterska

Ksiądz Józef Kut wypełniał sumiennie wszystkie powierzone obowiązki całym sercem wielbiąc Boga. Tym samym wszyscy parafianie, dzieci i młodzież ufali mu, pomagali oraz darzyli głębokim szacunkiem.

Chodzież

Po święceniach kapłańskich ks. Józef Kut został wikariuszem. Z dniem 1 lipca 1929r. został on powołany na stanowisko wikariusza do Chodzieży. Pełnił posługę w parafii pod wezwaniem św. Floriana. Obecnie znajduje się tam pomnik poświęcony ks. Józefowi Kutowi.

Poznań

Rok później, 1 lipca 1930r. ks. Józef Kut został przeniesiony na wikariat do parafii Św. Marcina w Poznaniu. Służył tam do 1936r. W tym okresie prawie każde wakacje spędzał w rodzinnym Sławinie.

A oto opinie o pracy duszpasterskiej ks. Józefa Kuta w parafii św. Marcina w Poznaniu. Ks. Teofil Dals powiedział: „W pracy duszpasterskiej był bardzo gorliwy, redagował w parafii św. Marcina „Tygodnik Parafialny”, zajmował się młodzieżą. Był pobożnym kapłanem, codziennie odmawiał różaniec i adorował Najświętszy Sakrament”. Ks. Walerian Krzymiński oświadczył: „Jako wikariusz w parafii św. Marcina w Poznaniu ks. Kut obowiązki spełniał swoje wzorowo, był kapłanem gorliwym, sumiennym , cichym, łagodnym, lubił humor, dowcip, był pogodny”. Cieszył się dużą sympatią u parafian. Ks. Ludwik Bielerzewski stwierdza: „Ja po ks. Józefie Kucie zostałem wikariuszem św. Marcina w Poznaniu. Zastałem po nim opinię jako o kapłanie z ducha Bożego. Wspominano jego świątobliwy i bogobojny sposób bycia i odnoszenia się do drugiego człowieka”.

Gościeszyn

Z dniem 1 października 1936r. powołano ks. Józefa Kuta na administratora parafii Gościeszyn nad Obrą w dekanacie Zbąszyńskim koło Wolsztyna. Parafię pod wezwaniem św. Stanisława Biskupa i Męczennika ks. Józef Kut objął po ks. Alfonsie Graszyńskim, wywodzącym się z bardzo patriotycznej rodziny. W Gościeszynie zamieszkali również rodzice i najmłodsze rodzeństwo księdza. Objęcie stanowiska po tak doskonałym kapłanie było dla ks. Kuta ogromnym wyzwaniem. Przyjął je z pełną odpowiedzialnością i już od pierwszych dni swego urzędowania zaskarbił sobie zaufanie i szacunek przełożonych oraz miłość i oddanie parafian. Ks. dziekan z Wolsztyna, Gustaw Bombicki, wydał następującą opinie o ks. Józefie Kucie, który zgłosił się na egzamin proboszczowski: „Ks. Administratorowi Józefowi Kutowi z Gościeszyna jak najlepsze mogę wystawić świadectwo. Prowadzi on ciche, godne kapłana katolickiego życie i szczerze oddany jest parafianom swoim, wśród których gorliwie pracuje”. Jego rodzona siostra Pelagia (po wojnie wstąpiła do zgromadzenia sióstr serafitek przyjmując imię zakonne Maria Remigia), która prowadziła błogosławionemu gospodarstwo domowe aż do chwili aresztowania, relacjonuje: „Brat był głęboko pobożny. Każdego wieczora widziałam go z różańcem w ręku, nadto każdego dnia miał zwyczaj adorować w kościele Najświętszy Sakrament”. Ks. Mikołaj Piaskowski wspomina: „Jako mały ministrant, kilka razy miałem szczęście służyć ks. Józefowi do Mszy św. Budowała mnie zawsze Jego postawa w czasie sprawowania Najświętszej Ofiary – Jego wielka pobożność, niezwykłe skupienie i emanująca radość duchowa. Mogę śmiało stwierdzić, że właśnie osobowość ks. Józefa, Jego pobożność i dobroć, przyczyniły się w dużej mierze do zakiełkowania i zrealizowania się mojego powołania do służby Bożej”.

Ks. Kut był kapłanem wyjątkowo gorliwym i pobożnym, wszystkie powierzone mu obowiązki spełniał niezwykle sumiennie, budząc u wiernych i braci kapłanów wyjątkowy szacunek. Parafianie widzieli w nim nie tylko swego proboszcza, ale ojca i opiekuna, u którego mogli zawsze znaleźć dobrą radę, słowo pociechy, a często i pomoc materialną. Parafianie gościeszyńscy darzyli błogosławionego wielką miłością, którą odwzajemniał szczególnie w okresie pobytu w obozie w Dachau, pytając w listach o losy poszczególnych ludzi oraz ofiarując swoje cierpienia i modlitwę w intencji swoich parafian. Potwierdza to najmłodszy z rodzeństwa mecenas Antoni Kut. „W Gościeszynie – wspomina on – gdzie w latach 1937–1939 spędzałem letnie wakacje, mogłem się przekonać, że tamtejsi parafianie darzyli go szczególną miłością”. Potwierdzają to także inni świadkowie, którzy mieli kontakt z ks. Kutem. Byli to uczniowie na lekcjach religii, bądź też członkowie przyparafialnych organizacji młodzieżowych.

Joanna Grygiel (wówczas Joasia Wajsówna) z Dąbrowy Starej z rąk ks. Kuta przyjęła Pierwszą Komunię Świętą. Ks. Józefa Kuta wspomina jako dobrego, uczuciowego, przywiązanego do parafii kapłana. J. Grygiel wspomina: „Jako dzieci bardzo do niego lgnęliśmy. Często otaczaliśmy go gromadką, a on jak najlepszy ojciec kładł ręce na nasze głowy. Dzieci przeciskały się jedne przez drugie dla tego ojcowskiego gestu położenia ręki”. Pani Grygiel opowiada również, że ks. Kut był bardzo opiekuńczy i troskliwy. Jeśli w czasie religii rozpętała się burza ksiądz zatrzymywał swoich uczniów na plebanii i częstował je herbatą i ciastkami. Opowiada również o lekcjach religii, w czasie których Błogosławiony był wymagający ale i bardzo cierpliwy. Ludzie cenili go za to, że był miły, serdeczny i przyjazny, z każdym zamienił słowo.

Czesław Barski również przekazał swoje wspomnienia na temat ks. Józefa Kuta. On także przyjął Pierwszą Komunię Świętą z rąk ks. Kuta. Ten dzień wspomina następująco: „Pamiętam, że po naszej Pierwszej Komunii świętej zaprosił wszystkie dzieci na salkę parafialną, gdzie przygotowany był poczęstunek. On wiedział, że wiele rodzin nie mogło pozwolić sobie nawet na najskromniejsze przyjęcie z okazji Pierwszej Komunii swego dziecka. Była to dla dzieci, zwłaszcza tych najbiedniejszych, wielka radość”. Ojciec Czesława Barskiego był żołnierzem wojny polsko-bolszewickiej oraz członkiem rady parafialnej. Podczas wysiedlenia rodziny poszedł na plebanię, by porozmawiać z ks. Kutem, a on akurat kopał ogródek. Powiedział wtedy do jego ojca: „Muszę się wprawiać, bo czuję, że mnie już niedługo zabiorą…”.

Antoni Cholewa należał do parafialnego koła Związku Towarzystw Gimnastycznych „Sokół”. Wspomina on przybycie ks. Kuta do parafii: „Kiedy ksiądz Józef Kut przybył do naszej parafii, miałem niespełna osiemnaście lat. Od razu dostrzegliśmy w nim kapłana z prawdziwego powołania. Był bardzo serdeczny, otwarty dla wszystkich i taki autentyczny”.

Pod kierunkiem ks. Józefa Kuta działały w parafii różne stowarzyszenia: Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej i Żeńskiej. Dzięki nim parafia gościeszyńska promieniowała w zakresie życia kulturalnego na całą okolicę. Stowarzyszenia przygotowywały dwa razy do roku przedstawienia teatralne. Stroje były wypożyczane z teatrów z Poznania lub Leszna. Przeszło dwadzieścia osób należało do chóru kościelnego, który był na wysokim poziomie. Antoni Cholewa wspomina, że chór przygotowywał „Mękę Pańską” na chór i partie solowe, która była przedstawiana zawsze w Niedzielę Palmową. Ks. Kut był inicjatorem innych działań kulturalnych. Duże nadzieje wiązał z młodzieżą, która do niego lgnęła i była zaangażowana w działalność przyparafialną. Antoni Cholewa stwierdza, że ks. Kut „nikogo nie starał się jakoś szczególnie wyróżniać, ani też nikogo nie degradował. Umiał okazać szacunek każdemu parafianinowi”. Jego parafianin mówi również, że ks. Kut był „niezwykłym człowiekiem w zwykłej codzienności. I tym pewnie zasłużył sobie na to, że Ojciec Święty włączył go w poczet błogosławionych”.

II wojna światowa

Wybuch II wojny światowej zastał go w Gościeszynie, gdzie był już proboszczem. Zachował jednak równowagę ducha i ufność, że i tak wszystkim kieruje Bóg. Mógł uniknąć aresztowania, a w konsekwencji utraty życia, gdyby uciekł w momencie, gdy otrzymał wiadomość o aresztowaniu księży i gdyby ukrył się w dniu 1 października 1941r. Jako dobry pasterz pozostał z wiernymi. Twierdził, że nie może opuścić parafii. Jak wspominają świadkowie mówił: „Jeśli mam cierpieć razem z Chrystusem, to będę cierpiał. Pójdę za Nim”. Razem z ks. Kutem w Gościeszynie pozostał jego młodszy brat Antoni, z którym łączyła go szczególna więź. W drugi dzień ewakuacji załadowano rodzinę księdza (rodziców, siostrę i brata) na wóz. Ksiądz postanowił zostać. Po pewnym czasie jego brat zdecydował się powrócić do księdza. W tym miejscu należy dodać, że na początku września 1939r. plebania gościeszyńska została brutalnie napadnięta przez kolonistów niemieckich z pobliskiej Tarnowej. Siostra Remigia była świadkiem tego napadu i tak wspomina to wydarzenie: „Gdzieś w połowie września 1939r., w sobotę około godz. 23:00 przez wyłamane okno od kuchni wdarła się na plebanię grupa Niemców z położonej poza obrębem parafii wsi Tarnowa. W brutalny sposób dokonali rewizji osobistej, przykładając broń, a jeden z napastników skierował w stronę brata bagnet(…). Ostatecznie poprzestali na kradzieży zapasów żywności i zakazie opuszczania plebanii. Nieco później, również w nocy, obrzucono plebanię kamieniami, wybijając wszystkie szyby”. Kiedy wybuchła wojna dawał wyraz swojego patriotyzmu na różne sposoby. Miał duży wpływ na kształtowanie świadomości religijnej i patriotycznej. Aż do dnia aresztowania bardzo dbał o obchodach ważnych dla narodu świąt, takich jak: 11 listopada i 3 maja.

Aresztowanie

Gestapo aresztowało ks. Józefa Kuta 6 października 1941r. Ze łzami w oczach żegnał kościół gościeszyński i parafian, przeczuwając, że nigdy tutaj nie wróci. Z relacji parafian wiemy, że błogosławił ich znakiem krzyża z samochodu. Księdza umieszczano najpierw w Forcie VII w Poznaniu. Ks. Kut był traktowany bardzo źle. Razem z innymi kapłanami przewieziony został 30 października 1941r. do obozu w Dachau. Tam otrzymał numer obozowy 28074 i doznał szczególnego okrucieństwa. Po jego aresztowaniu rodziców księdza wysiedlono do miejscowości Kopanica, gdzie pozostali do końca wojny. Po wyzwoleniu wrócili na krótko do Gościeszyna, a później w swe rodzinne strony.

Obóz koncentracyjny Dachau

W Dachau ks. Józef Kut spotkał się z prawdziwym okrucieństwem, ale w każdej chwili pamiętał o Panu Bogu. Katorgę obozową znosił z pełnym poddaniem się woli Bożej, ofiarując swoje cierpienie Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie.

Oto relacja jednego z kapłanów współwięźniów, księdza Teodora Korcza, blokowego polskich księży: „Ksiądz Józef Kut w Dachau pracował jako stały robotnik w komandzie śniegowym. Komando (to) należało do najcięższych: daleka droga, nieodpowiednie ubranie i obuwie, dokuczanie ze strony kapo, a przede wszystkim głód. Nic dziwnego, że wcześnie przeziębił się, a następnie kiedy jego ciało pokryło się wrzodami, poszedł do rewiru. Gdy wyszedł z rewiru, przeznaczono go na plantacje, komanda wówczas bardzo ciężkiego. Wielokroć widziano go ciężko skopanego lub pobitego. Żarliwa wiara pozwoliła mu przyjąć wszystkie te okropności jako dopust Boży. Cichy, spokojny, pokorny, głęboko pobożny – cieszył się wielkim szacunkiem kolegów. Zawsze skromny i cichy w swym cierpieniu nie pożalił się nawet wówczas, kiedy skradziono mu chleb z szafki, chociaż ten kawałek chleba w warunkach obozowego życia i przy jego wycieńczeniu był zasadniczą stawką w walce o przetrwanie”.

Siłę duchową czerpał z modlitwy. Ksiądz Teofil Dals podaje, że ksiądz Kut dużo się modlił w czasie pracy, a jeśli było to możliwe, również w czasie czekania na apel, stojąc w szeregu. Najczęściej odmawiał różaniec.

W listach do rodziców nie mógł oczywiście opisywać stanu faktycznego panującego w obozie. Cenzura niemiecka była bardzo skrupulatna. Wyrażał więc w nich swoją miłość i szacunek: „Pocieszam się […], że z pomocą Bożą ułożycie sobie w jakiś sposób życie” – pisał, przeczuwając swój los. „O nic innego się nie martwcie. […] [Mam] z pewnością wystarczająco dużo. Dzięki Bogu, czuję się dobrze…”

Warunki obozowe, takie jak: głód, ciężka praca, chłód sprawiły, że ks. Kut tracił siły i zdrowie. We wrześniu 1942r. był już prawdziwym szkieletem, posuwającym się z wielkim trudem na spuchniętych od głodu nogach. Obserwujący go z bliska widzieli nadchodzący kres jego krzyżowej drogi.

Chory i osłabiony wskutek wyczerpującej pracy fizycznej i ciężkich pobić, idąc naprzeciw nadchodzącej śmierci, pogrążony w cichej modlitwie, otrzymał szansę zwolnienia z obozu. Zawiadomiona o jego stanie zdrowia rodzina, podjęła rozpaczliwe kroki zmierzające do zwolnienia go z obozu. Gestapo postawiło dwa warunki: wyrzeczenia się kapłaństwa i podpisania niemieckiej listy narodowościowej. Błogosławiony nie przyjął tych warunków.

Ks. Ludwik Walkowiak opisuje swoje ostanie spotkanie z ks. Kutem: „W połowie września nowe krematorium i połączone z nim komory gazowe w stanie surowym były na ukończeniu. Oberkapo oznajmił nam, że w pracy komanda „Baracke X” nastąpi dziesięciodniowa przerwa, aby mury mogły wyschnąć przed tynkowaniem. Skierowano nas do pracy w polu. Dano nam kosze do rąk i nakazano zbierać kamienie. Idąc wyoraną bruzdą ziemi natknąłem się na cebulkę pewnej rośliny. Podniosłem ją, otarłem rękawem i wziąłem do ust. (…) Z przeciwnej strony zbliżał się ku mnie mój serdeczny przyjaciel ksiądz Józef Kut. Z trudem trzymał kosz w ręku i ledwie powłóczył nogami. Widząc, że poruszam ustami, zagadnął: „Ludwiś, nie masz coś do zjedzenia?” Było to ostatnie moje spotkanie z Józkiem”.

Ks. Józef Kut wycieńczony zmarł z głodu 18 września 1942r. Ciało zostało spalone w krematorium. W opinii współwięźniów Sługa Boży zszedł z tego świata jako człowiek święty, wierny swemu powołaniu w stopniu heroicznym, aż do utraty życia.

Nazwiska blisko 1800 zamordowanych kapłanów oraz kleryków diecezjalnych i zakonnych wypisane są na tablicy w kaplicy Męczeństwa i Wdzięczności znajdującej się w podziemiach bazyliki św. Józefa w Kaliszu. Powstała ona w 1970 roku z inicjatywy księży, którzy przeżyli Dachau. Widnieje tam również nazwisko ks. Józefa Kuta.

Beatyfikacja

Spośród heroicznych świadków wiary, duchownych i świeckich, za zezwoleniem Stolicy Apostolskiej, wyłonione zostało 108 osób. Kanoniczy proces beatyfikacyjny ukazać miał ich szczególne świadectwo męczeństwa i osobowe wzory postaw chrześcijańskich. Od rozpoczęcia postępowania beatyfikacyjnego przysługiwał im tytuł Sług Bożych. Proces beatyfikacyjny tychże Sług Bożych rozpoczął się w 1992r. we Włocławku. Po 2 latach pracy na etapie pracy diecezjalnej, współudziale trybunałów w 17 diecezjach, akta procesu zostały przekazane do kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie do dalszego rozpatrzenia i orzeczenia o męczeństwie kanonizowanych Sług Bożych. Beatyfikacja 108 Sług i Służebnic Bożych, którzy w latach 1939-1945, ponieśli śmierć za wiarę ze strony nazizmu hitlerowskiego, odbyła się 13 czerwca 1999r. w Warszawie, podczas pielgrzymki Ojca Świętego Jana Pawła II do Polski.

„Pierwszy błogosławiony ołobockiej ziemi”

„Błogosławieni męczennicy wołają do naszych serc: Uwierzcie, że Bóg jest miłością! Uwierzcie na dobre i na złe! Obudźcie w sobie nadzieję! Niech ta nadzieja wyda w was owoc wierności Bogu we wszelkiej próbie!”(Jan Paweł II)

Po beatyfikacji wzrosło znaczenie postaci księdza Józefa Kuta. Jego rodzina, parafianie, oraz mieszkańcy wsi, z której pochodził, pragnęli złożyć hołd i oddać szacunek Błogosławionemu z Ziemi Ołobockiej.

Mecenas Antoni Kut mówił, że parafianie z Gościeszyna darzyli swojego proboszcza wielką miłością. Przez długie lata po wojnie do każdej własnej intencji dołączali intencję za ks. Józefa Kuta. Parafianie ufundowali też tablicę pamiątkową, którą wmurowano w elewację gościeszyńskiego kościoła oraz dzwon noszący jego imię. W kilka miesięcy po beatyfikacji odbyła się w Gościeszynie uroczystość dziękczynna za wyniesienie na ołtarze ich umiłowanego kapłana. We Mszy Świętej uczestniczyła cała parafia, w wśród nich ci, którzy pamiętają jeszcze Błogosławionego. Mszę Świętą celebrował jego siostrzeniec-ksiądz Andrzej Szczepaniak, w asyście księdza Lesława Działdowskiego, księdza Stanisława Wojtaszka oraz księdza dr Romana Gintrowicza-diecezjalnego postulatora w procesie beatyfikacyjnym. On też wygłosił okolicznościową homilię. Podczas liturgii poświęcono obraz Błogosławionego, który został ufundowany przez rodzinę kapłana. Na zakończenie uroczystości brat księdza-mecenas Antoni Kut-podziękował parafianom gościeszyńskim za kultywowanie pamięci o bracie w latach powojennych oraz za opiekę nad rodzicami po jego aresztowaniu. Antoni Kut podzielił się także swoimi wspomnieniami o Błogosławionym, wskazując na te wydarzenia, w których odczuwał Jego wyraźne wstawiennictwo. Takich sytuacji w życiu mecenasa było dużo. Jak sam wspomina było to: uratowanie się z topieli, szczęśliwe ocalenie z wypadku samochodowego, ustrzeżenie się przed wypadnięciem z pociągu, czy też już po beatyfikacji wyjście z ciężkiej choroby, o co bardzo prosił Boga przez wstawiennictwo Brata. Na cześć ks. Józefa Kuta napisano wiersz pt. „Tak, Panie”.

Podobne uroczystości za łaskę beatyfikacji księdza Józefa Kuta miały miejsce w kościele św. Marcina w Poznaniu 15 października 1999r., w Chodzieży oraz parafii farnej w Wolsztynie. Ta ostatnia miała wymiar dekanalny i odbyła się 5 marca 2000r. z inicjatywy ks. Piotra Markiewicza przy zaangażowaniu Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” i lokalnego samorządu. Uroczystość, w której udział wzięli wierni parafianie, przedstawiciele miejscowych władz samorządowych oraz rodzina, rozpoczęła się montażem poetyckim poświęconym sylwetce błogosławionego Józefa Kuta w wykonaniu młodzieży z miejscowego Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej według scenariusza Jarka Małego. Na zakończenie tej religijnej i patriotycznej uroczystości złożono kwiaty pod obrazem Błogosławionego.

Dzięki panu mecenasowi Kutowi we wszystkich niemal kościołach parafialnych dekanatu zbąszyńskiego znajduje się obraz Błogosławionego. W niektórych z nich wspomina się go w liturgii Mszy Świętej, czcząc jego pamięć obok innych świętych. Są to wyrazy kultu, jakim otacza się Błogosławionego.

Do dzisiejszego dnia także mieszkańcy Ołoboku pamiętają o sylwetce błogosławionego księdza Józefa Kuta, ponieważ w tej parafii się urodził, tutaj w religijnej atmosferze domu rodzinnego dojrzewała w nim myśl poświęcenia się Bogu w kapłaństwie. W Sławinie stoi dom rodzinny Józefa Kuta, a na cmentarzu w Ołoboku znajduje się grób jego rodziców. Natomiast przy wejściu do kościoła na murze w 1979r. wmurowano pamiątkową tablicę, poświęconą jemu i innym „szlachetnym synom ziemi ołobockiej, którzy zginęli w Dachau”. W kościele pod wezwaniem św. Jana Ewangelisty w Ołoboku znajduje się również obraz bł. ks. Józefa Kuta. 4 września 2001r. oddano do użytku szkołę w Ołoboku. Szkoła Podstawowa w Ołoboku nosi imię ks. Józefa Kuta. Odbyło się to w obecności wielu zacnych gości, rodziny, księży, był też obecny mecenas Kut – brat ks. Józefa. 14 czerwca 2014r. odbyła się uroczystość przekazania sztandaru dla Szkoły Podstawowej w Ołoboku im. Ks. Józefa Kuta. Ta uroczystość była dopełnieniem uroczystości sprzed trzynastu lat – powiedział Czesław Berkowski – nadania imienia szkole. Spotkanie rozpoczęło się w Sławinie przy pomniku patrona szkoły, gdzie życiorys ks. Kuta odczytała Urszula Wiatrak, nauczycielka Szkoły Podstawowej w Ołoboku. 25 sierpnia 2001r. Jan Paweł II w Castel Gandolfo pobłogosławił obraz błogosławionego księdza Józefa Kuta, który został namalowany przez Jacka Bartkowiaka z Wrocławia. Obecnie obraz ten wisi w Szkole Podstawowej im. ks. Józefa Kuta w Ołoboku.

8 października 2006r. w niewielkim Sławinie odsłonięto obelisk ku czci wielkiego człowieka błogosławionego księdza Józefa Kuta. Inicjatorem postawienia pomnika przy rodzinnym domu Błogosławionego w Sławinie był Ryszard Lubryka. Pomysł ten poparli mieszkańcy Sławina, proboszcz z Ołoboku oraz rodzina księdza Kuta. Ceremonia odsłonięcia obelisku została poprzedzona Mszą Świętą odprawioną przez jego siostrzeńca ks. Andrzeja Szczepaniaka, który wygłosił wzruszającą homilię. Wraz z proboszczem ołobockiej parafii, ks. Bogdanem Wojciechowskim oraz ks. Grzegorzem Czubakiem z Wolsztyna oddali hołd Błogosławionemu. Uczniowie ze Szkoły Podstawowej w Ołoboku noszącej imię księdza przybliżyli jego życiorys. Podczas uroczystości recytowano wiersze, również wiersz uczennicy Edyty Wojciechowskiej, koncertowała orkiestra OSP Ołobok pod kierownictwem Stanisława Jarosika.

25 października 2008r. otworzono Muzeum Ziemi Ołobockiej. W dwóch salach muzeum znajdują się cenne eksponaty i dokumenty, przedstawiające dzieje Ołoboku. W sali muzealnej znajduje się również kącik poświęcony bł. ks. Józefowi Kutowi.

Poza tym ks. Kut został uhonorowany portretem w galerii wykładowców i absolwentów w I Liceum Ogólnokształcącym im. ks. J. Kompałły i W. Lipskiego (dawne Gimnazjum Męskie).

Znaczenie postaci

Dziś istnieje potrzeba rozszerzenia kultu bł. ks. Józefa Kuta, modlitwy do niego i popularyzowania form pamięci o tym Patronie dwóch ziem – ołobockiej i wolsztyńskiej. Jego ziemskie życie uwieńczone chwałą niebieską stanowi pouczenie, przykład i zachętę wskazując drogę, jaką należy kroczyć wśród zmiennych losów naszego życia. Rozpatrując życie i czyny świętych, które są bardzo proste i zwyczajne, pragniemy ich naśladować i lepiej wypełniać swoje obowiązki. Bł. ks. Józef Kut może być przykładem dla wielu z nas: ludzi młodych, dorosłych i starszych. Zachęcamy do wysłuchania kazania, które wygłosił w dniu 01.04.2011r. ks. kanonik Andrzej Szczepaniak, który opowiedział o swoim wujku.

Bibliografia

Libera Marian, „Oblicza Ołoboku”, drukarnia Format, Ołobok 2000, ISBN 83-912404-0-1.

Migasiewicz Teresa, „W księżycową noc na ołobockich polach”, Drukarnia ArtPegaz, Ołobok 2007.

„Ostrów Wielkopolski. Dzieje miasta i regionu”, pod red. Mariana Drozdowskiego, Edmunda Dymalskiego, Witolda Jakóbczyka, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1990, ISBN 83-210-0851-8.

Olejniczak Marek,”Gmina Sieroszewice. Przyroda – historia – zabytki”, Wydawca: Urząd Gminy Sieroszewice, Ostrów Wielkopolski 2007, ISBN 978-83-89948-13-7.

„Przewodnik wycieczek rowerowych po gminie Sieroszewice”, pod red. Anny Banasiak i Katarzyny Maj, Wydawca: Urząd Gminy Sieroszewice, Sieroszewice 2011.

Kotowska-Rasiak Ewa, Sprutta Justyna, „Ołobok na cysterskim szlaku”, Wydawca: Urząd Gminy Sieroszewice, Ołobok 2010, ISBN 978-83-930958-0-3.

Włodzimierz J. Chrzanowski, „Błogosławiony ks. Józef Kut. Kapłan i męczennik”, Wydawnictwo Elf, Poznań 2003, ISBN 83-908195-7-0.

Kalendarium:

  • 25 s ― Pobłogosławienie obra...
  • 4 wr ― Szkoła Podstawowa w O...
  • 6 pa ― Aresztowanie
  • 30 p ― Obóz w Dachau
  • 28 m ― Egzamin dojrzałości
  • 21 s ― Data urodzin
  • 24 m ― Święcenia diakonalne
  • 1905 ― data chrztu
  • 1923 ― Bierzmowanie
  • 1924 ― data rozpoczęcia stud...
  • 1929 ― Święcenia kapłańskie...
  • 1929 ― Prymicja
  • 1929 ― Wikariat w Chodzieży
  • 1930 ― Wikariat w Poznaniu
  • 1936 ― Parafia w Gościeszynie
  • 1942 ― Data śmierci
  • 1999 ― Beatyfikacja
  • 2006 ― Poświęcenie obelisku ...

Zobacz też:

  • > II wojna światowa...
  • > Miejsce śmierci b...