Pochodzenie
Józef Szwed urodził się 12 marca 1901 r. we wsi Wola Ostrowiecka na Wołyniu, jako syn Pawła i Rozalii (z domu Kohut). Ojciec jego był młynarzem i stolarzem.
Dzieciństwo
W wieku pięciu lat został osierocony przez matkę. Ojciec ożenił się powtórnie i niedługo w domu pojawiło się przyrodnie rodzeństwo. Józef Szwed bardzo wcześnie był zatrudniany przy różnych pracach domowych i gospodarskich, szczególnie przy pilnowaniu młodszego rodzeństwa lub przy pracy pomocniczej na wiatraku. Ponieważ szkoła polska nie istniała, pisać i czytać po polsku nauczył go ojciec. Zezwolił mu też na uczęszczanie do dwuletniej, początkowej, wiejskiej szkoły rosyjskiej w Połapach. W kościółku parafialnym w Ostrówkach miał jeszcze jedną możliwość zetknięcia się z nauką i polskim słowem, bowiem organista, przygotowując dzieci do pierwszej komunii, uczył ich również historii Polski, a książeczki do nabożeństwa dawały możliwość czytania po polsku. Gdy miał lat 14 (1915 r.) zmarł jego ojciec; ten fakt zmienił sytuację chłopca na tragiczną. Ważną rolę w tym momencie jego życia odegrała babcia Ludwika. To ona odnalazła wnuka, który uciekł z domu, i ulokowała go w rodzinie swojej córki Karoliny, gdzie znalazł nareszcie spokój i rodzinne ciepło.
Młodość
Po I wojnie światowej staraniem Macierzy Szkolnej powstaje 3-letnia szkoła ludowa w Woli Ostrowieckiej. Józef Szwed kończy tę szkołę i otrzymuje propozycję kontynuowania nauki. Po zdaniu egzaminu wstępnego zostaje uczniem dwuletniej Preparandy w Chełmie a po jej ukończeniu, rozpoczyna naukę w Męskim Seminarium Nauczycielskim w Chełmie. W roku 1920, gdy Chełm przygotowuje się do obrony przed bolszewikami, zgłasza się na ochotnika do wojska wraz z innymi kolegami, jak również z profesorami z Seminarium. Po krótkim okresie szkolenia zostają przydzieleni do kawalerii.
Po zakończeniu wojny 1920 roku Józef kontynuuje naukę w Seminarium. Podjęcie nauki przez młodego człowieka bez zaplecza materialnego (w tym wypadku sierotę) nie było sprawą łatwą. Zażądano od niego deklaracji dwóch zamożnych opiekunów, którzy podjęliby się zagwarantowania zwrotu kosztów nauczania, w przypadku, gdyby uczeń nie dopełnił przyrzeczenia ukończenia nauki i zostania nauczycielem. Deklarację podpisała ciocia Karolina z mężem Łukaszem (Klocowie) i bogaty gospodarz z Woli Ostowieckiej o nazwisku Dziuran. Józef musiał też na bieżąco, szukać sposobu na utrzymanie. Jednym z takich sposobów było udzielanie korepetycji. Kochał muzykę i śpiew. Z trudem zdobyte pieniądze przeznaczył na zakup skrzypiec, aby grać w szkolnej orkiestrze i jeździć na liczne występy z prof. Wilczyńskim. Grał na skrzypcach, basie i wiolonczeli. Seminarium Nauczycielskie w Chełmie ukończył w roku szkolnym 1925/1926.
Etapy działalności:
Etap pierwszy – podlaski
W sierpniu 1926 Józef Szwed otrzymuje z Inspektoratu Szkolnego w Janowie Podlaskim pismo (nr 1788) z którego treści wynika, że z dniem 15 września 1926został skierowany do pracy w szkole publicznej w Gnojnie, gmina Zakanale, powiat Biała Podlaska. Następnie otrzymuje nominację (nr 1852) na kierownika tejże szkoły z klauzulą: „czynię Pana odpowiedzialnym za wyniki pracy sił nauczycielskich Panu podległych – Inspektor Szkolny w Janowie Podlaskim, dnia 18 sierpnia1926 r.” Pracę w gnojeńskiej szkole rozpoczyna więc w roku szkolnym 1926/1927 i kontynuuje ją kolejne 19 lat.
Stabilizacja życia i dobre warunki, jakie zapewnia uposażenie nauczyciela, stwarza poczucie bezpieczeństwa i zadowolenia. Również w pracy wszystko układa się dobrze i są to szczęśliwe lata pełnego pomysłów i zapału nauczyciela, który upowszechnia ideały patriotyczne i wychowawcze w tym tak różnym kulturowo, narodowo i religijnie środowisku. Nadchodzi jednak rok 1939 i ciężkie czasy okupacji. W Generalnej Guberni, a więc i w Gnojnie, nauka w szkołach jest utrzymana, ale życie staje się bardzo trudne i nauczanie też ma ograniczenia. Powstaje podział na dwie szkoły: polską i ukraińską, które mieszczą się w jednym budynku. Wojna jest w tym miejscu bardzo obecna. Gnojno leży na pograniczu, na trasie ataków bombowych i przemarszu wojsk. Dodatkowo docierają straszne wiadomości z Wołynia. 30 sierpnia 1943 r. rodzinna wieś, Wola Ostrowiecka, oraz Ostrówki, przestają istnieć, a mieszkańcy zostają zamordowani.http://wolyn.ovh.org/opisy/wola_ostrowiecka-06.htmlGinie, wraz z wieloma kobietami i dziećmi, ciocia Karolina i jej córka z małym dzieckiem. Gdy wojna się kończy, Józef Szwed postanawia znaleźć inne miejsce pracy. Myśli też o swojej rodzinie, której chce stworzyć możliwie najlepsze warunki do życia, oraz o ocalałym z rzezi synu cioci Karoliny, który zamieszkał w jego domu po rozwiązaniu 27 WDP AK. Na pograniczu, mimo zakończenia wojny, jeszcze wciąż jest niespokojnie.
Etap drugi – żelazkowski
Latem 1945 roku Józef Szwed jedzie w głąb Polski. Wybiera Wielkopolskę i powiat kaliski. W Inspektoracie kaliskim dostaje zgodę na przeniesienie i objęcie funkcji kierownika szkoły w Żelazkowie. (fragment wspomnień) 31 sierpnia zgłasza się na miejsce pracy i rozpoczyna organizowanie szkoły. 11 listopada sprowadza do Żelazkowa rodzinę. W żelazkowskiej szkole trzeba było wszystko zaczynać od nowa ponieważ w czasie wojny przestała ona istnieć. Józef Szwed szkołę organizuje od podstaw, zaczynając od aranżacji pomieszczeń i gromadzenia odpowiednich sprzętów. Początkowo szkoła mieściła się w częściowo zajętym i mocno zanieczyszczonym dworku Radolińskich zwanym przez miejscową ludność „pałacem” (wideo 1), a od 1947 w dwóch budynkach: „pałacu” i wybudowanej, nowej, ale bardzo małej szkole „przy drodze”. (wideo 2) (zdj. nr 1)
Trudności jakie pokonuje są ogromne, koniecznym jest zorganizowanie całego życia szkolnego przy tym nie tylko dla dzieci i młodzieży szkolnej, ale i dla dorosłych. Obok siebie stanęli bowiem ci, co mieli siedem lat jak i ci, co mieli lat czternaście, aby rozpoczynać naukę w jednej klasie.(zdj. nr 2) Dorośli też chcieli się uczyć więc i dla nich organizuje kursy. Już w październiku 1945 rozpoczyna się oświatowy kurs wieczorowy dla młodzieży i dorosłych. Poza pełnieniem funkcji kierownika szkoły Józef Szwed był również nauczycielem – uczył m.in. matematyki, języka polskiego, historii, śpiewu, prowadził zajęcia z gimnastyki. (zdj. nr 3) Funkcję kierownika szkoły podstawowej w Żelazkowie pełni do roku 1966. We wrześniu 1966 odchodzi na emeryturę, lecz przez dwa lata pracuje jeszcze w szkole na pół etatu jako nauczyciel śpiewu. Czasami odwiedza jeszcze szkołę, która od 1968 roku mieści się w nowym, obszernym budynku.
Ostatnia jego oficjalna wizyta miała miejsce na uroczystości nadania szkole imienia Komisji Edukacji Narodowej 14 października 1973 r. (zdj. nr 4) Do końca życia miał jasny umysł i dużo czytał. Mógł się cieszyć miłością rodziny i zawsze był dla niej autorytetem. (zdj. nr 5) Zmarł 6 czerwca 1988 w Żelazkowie. W pogrzebie licznie uczestniczyli jego uczniowie oraz mieszkańcy Żelazkowa i okolic. Spoczywa na cmentarzu parafialnym w Goliszewie.
Znaczenie postaci
Od początku pobytu w Żelazkowie Józef Szwed organizował życie kulturalne na wsi. Chciał skupić mieszkańców wokół szkoły, poznać środowisko w którym przyszło mu żyć i pracować. Pierwsze przedstawienie oparte na utworze M. Konopnickiej „A jak poszedł król na wojnę” wystawił w 1946 roku. Innym spektaklem, w którym brali udział dorośli, były „Śluby panieńskie” A. Fredry. Z uczniami przygotowywał przedstawienia i uroczystości związane ze świętami państwowymi. Sam napisał kilka sztuk, które wystawił z młodzieżą. Do każdej wystawianej sztuki sam przygotowywał dekoracje, prezentując w ten sposób swoje zdolności plastyczne. W pracy z dziećmi wykorzystywał też swoje zdolności muzyczne, grał na skrzypcach i uczył wszystkich dobrze sobie znanych piosenek legionowych, żołnierskich i ludowych. Założył orkiestrę szkolną, która z braku instrumentów grała na trąbkach kartonowych (ponoć pięknie). Uczniom organizował wyjazdy do kina i teatru, często też zapraszał kino objazdowe do szkoły. Zorganizował bibliotekę szkolną, szkolne Koło PCK, które zajęło się m.in. zbiórką pieniędzy na wdowy i sieroty po więźniach politycznych, na rozbudowę szkół Ziemi Lubuskiej. Sam własnoręcznie prowadził Kronikę Publicznej Szkoły Powszechnej w Żelazkowie (od 15 listopada 1945 do 12 kwietnia 1950), w której zapisywał wiele wydarzeń z życia codziennego szkoły, (zdj. nr 6) jest ona cenną pamiątką historyczną początków szkoły w Żelazkowie. Józef Szwed współpracował z przedstawicielami środowiska, angażował się w życie wsi. (zdj. nr 7) Brał udział we wszystkich zebraniach wiejskich, włączał się w różne akcje społeczne. By poznać lepiej problemy wsi, zapisał się do Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, pełnił w nim funkcję sekretarza. Był też członkiem Związku Nauczycielstwa Polskiego. Otrzymał złotą odznakę ZNP. Będąc już na emeryturze nie rezygnował ze swoich pasji, grał w orkiestrze zespołu ludowego, który wystawiał regionalne wesele tzw. „Wesele kaliskie”.
Józef Szwed był bardzo dobrym i wymagającym nauczycielem. Nie tylko przekazywał wiedzę, ale i uczył dzieci prostych umiejętności przydatnych w życiu codziennym. Odwiedzał uczniów w domu, by dowiedzieć się w jakich warunkach żyją, w jakich warunkach odrabiają lekcje. W pamięci swoich uczniów pozostał człowiekiem uczciwym, szlachetnym, człowiekiem o wielkim autorytecie. Współpracownicy wspominają go jako człowieka otwartego, serdecznego, życzliwie nastawionego do ludzi. Zawsze chętnie służył radą, dzielił się wiedzą i doświadczeniem. Od podwładnych wymagał zawsze solidności i należytego podejścia do obowiązków. Był bardzo pracowity, sumienny i obowiązkowy, towarzyski i z poczuciem humoru. (wywiad) Dla dobra dzieci, szkoły i środowiska poświęcał cały swój czas. Pozostawił po sobie obszerne wspomnienia o swoim życiu, które zatytułował „Odcinek” (znajdują się w posiadaniu rodziny). Pisał tam nie tylko o sobie, ale i o ludziach wśród których żył i pracował. Mieszkańcy Żelazkowa zajmują tam wiele miejsca. Napisał poematy: „Polska”(fragment) i „Krzyż” ( nie wydane, w zbiorach rodziny), (zdj. nr 8) malował i rzeźbił. Żelazków ma szczególną po nim pamiątkę – rzeźbę: orły na bramie wjazdowej do zabytkowego dworku. (zdj. nr 9) Niektórzy mieszkańcy mają obrazy przez niego namalowane.
Józef Szwed jest też ważną postacią dla swoich stron rodzinnych. Nie dożył czasów, w których mógłby tam pojechać, ale wracał tam swoją pamięcią i oddaniem poprzez udział w pracach Towarzystwa Przyjaciół Krzemieńca i Ziemi Wołyńsko-Podolskiej, które za życia wspierał, w miarę swoich możliwości. Książka Leona Popka (Książka roku 2011) pt.”Ostrówki. Wołyńskie ludobójstwo”, to oddanie potwierdza. Już na jej pierwszych stronach jest obraz kościółka w Ostrówkach, namalowany przez Józefa Szweda. Znajdziemy tam też jego zdjęcie z młodości i wiele zdjęć rodziny. Wiersz napisany przez Józefa Szweda, został umieszczony na symbolicznej mogile jego stryjecznej siostry Heleny Popek, na odrestaurowanym Cmentarzu-Pomniku w Ostrówkach na Wołyniu. (zdj. nr 10)
Rodzina, przyjaciele
Józef Szwed ożenił się w wieku 33 lat, (1934 r.) z młodszą o 14 lat od niego Ludmiłą Maszkiewską. Ślub odbył się w Kolegiacie pw. Świętej Trójcy w Janowie Podlaskim. W małżeństwie przeżyli 54 lata. (zdj. nr 11) Mieli dwie córki – Krystynę (urodzona w 1935 r.) i Teresę (1937 r.). Krystyna (po mężu Łoczewska) po studiach prawniczych w Łodzi została sędzią Sądu Rejonowego w Lęborku. Obecnie jest sędzią w stanie spoczynku i mieszka w Szczecinie. Teresa (po mężu Nietyksza) skończyła studia humanistyczne w Krakowie oraz Studium Poligraficzne w Warszawie i związała się z edytorstwem. Pracowała w Wydawnictwie Instytutu Śląskiego w Opolu. Obecnie jest na emeryturze. Jest członkiem Związku Literatów Polskich. W jej twórczości postać ojca jest bardzo obecna. W książce „Małe opowiadania” znajdziemy fragmenty dotyczące zarówno jej ojca, jak też Żelazkowa. Józef Szwed miał trójkę wnucząt: Iwonę, Pawła i Ludmiłę (Małgorzatę). Doczekał też prawnuczki Aleksandry.(zdj. nr 12) Troje pozostałych: Martyna, Agata i Filip urodziło się już po jego śmierci.
Bardzo bliskim i ważnym członkiem rodziny był Jan Kloc (syn cioci Karoliny z Woli Ostrowieckiej), który ocalał z rzezi wołyńskiej, był on żołnierzem 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Po jej rozwiązaniu zamieszkał w domu Józefa Szweda. Przyjechał razem z nim do Żelazkowa i tu ożenił się z żelazkowianką Elżbietą Wałęsiak. Młodzi zamieszkali w Konińskiem. Mieli czwórkę dzieci. Całe życie utrzymywali kontakt i odwiedzali się wzajemnie. Po śmierci Józefa Szweda żona zamieszkała z córką Teresą w Opolu. Zmarła 20 października 2013. Pochowana została obok swego męża na cmentarzu w Goliszewie.
Żródła:
dokumenty w posiadaniu szkoły,
archiwa rodzinne,
wspomnienia (w rękopisie) napisane przez Józefa Szweda pt. „Odcinek”,
wywiad z córką Teresą i wnuczką Ludmiłą,
wywiad z emerytowaną nauczycielką Szkoły Podstawowej w Żelazkowie
Kazimierą Zielińską.