ks. prałat Jan Lis

ur. 01 sierpnia 1922
zm. 12 listopada 1979
Szkoła Podstawowa w Okonku

Zdjęć: 47
Filmów: 40
Nagrań: 40
Dokumentów: 40

Pochodzenie

Ksiądz Jan Lis urodził się 01.08.1922r. w Gródku Jgiellońskim. Ochrzczony 8.08.1922r. w kościele parafialnym w Gródku.

Rodzice księdza, to Antoni i Maria (zd. Jaszowska) Miał młodszego brata Franciszka i siostrę Katarzynę.

Dzieciństwo i młodość

6.06.1931 przystąpił do pierwszej Komunii Św., a niedługo później sakramentu bierzmowania udzielił mu arcybiskup lwowski Bolesław Twardowski.

Kiedy Rosjanie zaczęli palić książki z gimnazjum, do którego uczęszczał 17 letni Janek – znając dobrze teren, zaczął je wynosić do domu (wiele z nich trafiło razem rodziną Lisów do Polski – a niektóre znalazły się w Muzeum Kresowym im. abpa I. Tokarczuka w Żarach).

W czerwcu 1943 z powodu zagrożenia wywiezieniem na przymusowe prace do Niemiec, postanowił wstąpić do służby kolejowej w Gródku Jagiellońskim (praktyka nastawnicznego i dużurnego ruchu).

14.09.1944r. rozpoczął służbę wojskową, w której pozostawał do 25.11.1945. Za działania wojenne został odznaczony Orderem Virtuti Militari („Zasłużonym na Polu Chwały 1944”).

Po demobilizacji i odszukaniu rodziców (wysiedlonych z Gródka) przybył do Grunowa Wielkiego k. Wrocławia, następnie do Gliwic.

Przebywając w Żarach dowiedział się o organizowanym w Gorzowie Wlkp. seminarium duchownym, do którego postanowił wstąpić.

Edukacja

1928 – 36 Publiczna Szkoła Powszechna w Gródku Jagiellońskim

1936 – 40 Państwowe Gimnazjum im. Króla Władysława Jagiełły w Gródku Jagiellońskim.

W roku 1940 Jan Lis przerwał naukę w gimnazjum z powodu ciężkich warunków materialnych rodziny, a także z powodu zmiany programu nauczania.

Pod koniec 1945r. po odszukaniu rodziny wywiezionej z kresów na ziemie zachodnie kontynuował naukę w Państwowym Liceum Matematyczno-Fizycznym w Gliwicach.

20.04.1946 musiał przerwać naukę, aby pomóc rodzicom w zagospodarowaniu się w Nowejwsi Pałuckiej, dokąd przeniosła się jego rodzina.

1 IX 1946 . rozpoczął naukę w Małym Seminarium Duchownym w Gorzowie Wielkopolskim.

W roku szkolnym 1946/47 – złożył pomyślnie egzamin dojrzałości, który dał możliwość rozpoczęcia studiów teologicznych w Wyższym Seminarium Duchownym w Gorzowie (w 1947r.).

Kapłaństwo

W podaniu do seminarium napisał: „Dążenie me do kapłaństwa nie jest chwilowym porywem, czy też przemijającą zachcianką, ale upragnionym i jedynym celem mego życia już od wczesnych lat młodości. Swe siły i zdrowie pragnę poświęcić dla dobra Kościoła świętego i dusz ludzkich”.

25.05.1952r. przyjął święcenia kapłańskie w Gorzowie Wlkp z rąk ks. bp. Lucjana Bernackiego.

Placówki

W latach 1952 – 1955 – był prefektem Diecezjalnego Seminarium Duchowego – Wydział Wstępny w Słupsku (prefekt, wykładowca geografii, zajmował się sprawami gospodarczymi i finansowymi)

Od 15.09.1955r. pełnił funkcję wikariusza kościoła parafialnego p.w. św. Mikołaja w Wałczu

1.09.1957r. przyjął obowiązek administatora parafii p.w. Trójcy św. w Głubczynie

1.12.1958r. został administatorem parafii Matki Bożej od Wykupu Niewolników w Okonku

Od 8.10.1959r.– wicedziekan dekanatu Szczecinek

Od 30.01.1963r. – dziekan denanatu Szczecinek

Od 4.03.1967r. – konstultor diecezjalny – tytuł kanonika

We wrześniu 1973r. został proboszczem parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Szczecinku.

Pozostał tam do tragicznej śmierci 12 listopada 1979r.

Ojciec parafii

Kim był ten niesamowity kapłan, że 40 lat po odejściu z Okonka i niemal 35 lat po jego tragicznej śmierci, żyje w pamięci swoich parafian;

że wiele wspomnień przy rodzinnych stołach zaczyna się od słów: „to było jeszcze za księdza Lisa…”;

że ludzie nadal o nim pamiętają w modlitwach wypominkowych i mszach św.;

że dla kolejnych pokoleń jest wzorem do naśladowania…

Najważniejsze, jakim był człowiekiem i jaki pozostał w pamięci i sercach ludzi. Początkowo jego praca w okoneckiej parafii była bardzo trudna: spotkał się z niezrozumieniem dla swoich poczynań duszpasterskich i to nie tylko ze strony ludzi świeckich. Jak sam kiedyś powiedział „wymagało to silnej wiary i dziecięcej ufności w Boga”. I własnie ta silna wiara i ufność otwierała kolejne serca i topiła lody nieczułości ludzkiej oraz przełamywała wszelkie uprzedzenia. Ks. Jan Jonasz (następny proboszcz w Okonku) o swoim poprzedniku napisał: „Patrząc na jego bezinteresowność i gorliwość, parafianie zaczęli patrzeć na ks. Lisa przyjaznym okiem (…) Szacunek, zaufanie i miłość do nowego duszpasterza zaczęła wzrastać w postępie wprost geometrycznym (…) Ks. Lis nie tylko zjednał sobie parafian, ale wprost ich porwał (…)”. Był to człowiek czynu i gorliwej modlitwy; bezinteresowny, gościnny, człowiek silnej wiary, wielki czciciel Maryi i „więzień konfesjonału”; dla wiernych – po prostu ojciec – kochający i wymagający jednocześnie.

Był wielkim przyjacielem rodzin. Szczególną troską obdarzał dzieci czy to czasie katechezy, czy nabożeństw. Niezapomniane (do dziś kultywowane) stały się roraty – odprawiane przez cały adwent o godzinie szóstej rano. Dzieci mimo wczesnej pory i często niesprzyjającej pogody pędziły do kościoła z lampionami i serduszkami (na których wypisywały swoje postanowienia i dobre uczynki). Nagrodą (co roku) były specjalnie przygotowywane bombki, z wymalowaną datą, rozdawane na ostatnich roratach w Wigilię Bożego Narodzenia. Bombki przybierały czasem niecodzienną formę: np. w 1967r. (po aresztowaniu ks. Lisa) na roratnich bombkach pojawiły się więzienne kraty, a w roku 1972 bombki – domki przypominały daty związane z budową plebanii.

Miał ogromny wkład w rozwój duchowy swoich parafian. Tylko z czasów pobytu w Okonku, w Archiwum Diecezjalnym w Koszalinie zachowało się kilkanaście dokumentów – korespondencji z kurią na temat umożliwiania odprawiania mszy św., różnych nabożeństw, rekolekcji, Triduum Paschalnego w kolejnych kościołach filialnych.

Poza szczególnym miejscem w sercach swoich parafian Ks. Jan Lis pozostawił po sobie wiele namacalnych śladów: razem ze swoimi parafianami odbudował spalony kościół w Skórce, wyremontował wszystkie kościoły parafialne i filialne, wybudował plebanię w Okonku. Poza tym wyposażył kościoły w nowe tabernakula,dzwony, ogrzewanie, konfesjonały, granitowe ołtarze, instalacje głośnikowe, posadzki, przeołowił witraże oraz zakupił naczynia i szaty liturgiczne do wszystkich kościołów. Z jego inicjatywy na rozstajnych drogach postawiono wiele krzyży przydrożnych i kapliczek.

Nie zdołał jedynie dokończyć budowy plebanii w Szczecinku i zrealizować jeszcze tak wielu innych planów…

Widocznie w niebie był potrzebny ten „Boży architekt”…

Aresztowanie

6 lutego 1963 r. do Kurii Biskupiej w Gorzowie Wlkp. wpłynęło pismo, w którym ks. Jan Lis wyjaśnia z jakich powodów i w jakim czasie był wzywany przed Kolegia karno-administracyjne i do Prokuratury oraz jakie wyroki na nim ciążyły. Znajduje się tu wyrok za zorganizowanie pielgrzymki-wycieczki (Częstochowa, Kraków, Oświęcim) – za rzekomą zbiórkę pieniędzy i za „spowodowanie zgromadzenia publicznego”; za zorganizowanie procesji z Obrazem Matki Bożej w czasie „nawiedzenia” – ks. Lis dowiedział się, wtedy w Wojewódzkiej Komendzie Milicji Obywatelskiej w Koszalinie, że „jest wrogiem Polski Ludowej”; za nieprowadzenie księgi inwentarzowej. Karze poddani zostali również jeden parafianin – za udostępnienie części swego domu na kaplicę i ks. wikariusz za odprawianie tam mszy św., co było „zebraniem publicznym, nielegalnym, w domu prywatnym”.

Chociażby z treści tego pisma, jak też z rozmów ze świadkami tamtych wydarzeń wynika, że ks. Jan Lis był stale kontrolowany i inwigilowany. 3 października 1967r. został aresztowany, a po dwóch tygodniach (z niewiadomych powodów przedterminowo zwolniony).

Ks. Tadeusz Albański – ówczesny wikariusz (tak wspomina aresztowanie): „Przyszliśmy na śniadanie. Pod plebanię podjechała „warszawa”, wysiadł z niej jeden miejscowy milicjant i dwóch, albo trzech „tajniaków” w cywilu. Ksiądz proboszcz nie zdążył nawet zjeść śniadania. Pozwolili mu się spakować. Przekazał mi pieniądze i zegarek – powiedział, że w areszcie może zginąć. Kiedy pojechałem do niego pierwszy raz poprosił, żebym przywiózł sporo cebuli – ponieważ podjął głodówkę, a cebula miała mu pomóc nie stracić zdrowia. Wtedy mnie wpuszczono. Następnym razem byli wobec mnie bardzo aroganccy, kiedy zapytałem czy mogę wejść do księdza Lisa, usłyszałem, że tu nie ma księdza – tu jest więzień. Wtedy powiedziałem, że już kiedyś tak było – „że tu nie ma człowieka, tylko jest numer”. Więcej mnie nie wpuszczono. Zaraz po aresztowaniu do Okonka przyjechał ks. biskup i spotkał się na mszach św. z parafianami. Przez cały ten czas gdy ks. Lis był w areszcie na jego konfesjonale leżały kwiaty”.

975 lat biskupstwa w Kołobrzegu

17 sierpnia 1975 r. rozpoczęły się obchody 975-lecia powstania metropolii gnieźnieńskiej i biskupstwa w Kołobrzegu. Wśród dostojnych gości – prymas Stefan Wyszyński, kardynał Karol Wojtyła i wielu biskupów z różnych diecezji naszego kraju. A przy ołtarzu, wśród nich – skromny proboszcz ze Szczecinka… ks. kanonik Jan Lis.

Inni o Ks. Janie Lisie

Zapytany przez nas ks. bp Tadeusz Werno powiedział: „Od pierwszego miesiąca mego pobytu w Seminarium Gorzowskim (1951r.) dane mi było poznać Jana Lisa jako osobę nieprzeciętnej kultury osobistej; wyróżniała go ona pośród bardzo licznego wówczas grona kleryków i tak też był odbierany przez naszych księży Profesorów (pełnił funkcję Dziekana kleryków). Takim pozostał przez całe jego Chrystusowe kapłaństwo: Człowiekiem Bożym. Podkreślę jego cechy dominujące: stała wierność Bogu i całkowitej służbie Kościołowi, był bardzo pracowity i konkretny, a także zdyscyplinowany i radosny”.

Prezydent Koszalina Mirosław Mikietyński tak wspomina ks. Lisa: „Wspaniale opowiadał anegdoty z moralizatorskim przesłaniem, które trafiały do nas dzieciaków bardzo łatwo, pozostając wskazówkami na całe życie”. Poza tym na cudownych roratach o 6.00 rano, organizowanych przez ks. Lisa poznał swoją żonę.

Ks. prałat Piotr Zawora – dziekan (po wizytacji dziekańskiej w dniu 12.10.61r.) napisał: „Gorliwość pracy kapłańskiej księdza proboszcza iście apostolska. W stosunku do wiernych, bardzo przykładny i świątobliwy. Z księżmi wikariuszami żyje jak brat i przyjaciel świecąc im dobrym przykładem w życiu osobistym i w pracy duszpasterskiej”.

Ks. Władysław Deryng: „Całe życie szedł drogą Opatrzności Bożej, jej zawierzył”.

Śmierć i pogrzeb

12 listopada 1979r. ks. Jan Lis zginął tragicznie podczas budowy plebanii w Szczecinku. Tego nikt się nie spodziewał. Jak napisał nam ks. bp Tadeusz Werno: „Wydarzenie było „piorunujące” zarówno ze względu na okoliczności śmierci jak i na braki tak pracujących kapłanów w rozlicznych potrzebach Diecezji.”

Dla wielu ludzi, tak nagła śmierć – kapłana, którego kochali, była bardzo trudna do zrozumienia. Od śmierci, do pogrzebu – w dniu 17 listopada przy jego trumnie modliły się niezliczone tłumy wiernych – nie tylko ze Szczecinka i Okonka…

Ordynariusz diecezji – bp Ignacy Jeż w homilii pogrzebowej kilka razy powtarzał: „Pan dał – Pan wziął. Niech Imię Pańskie będzie błogosławione. Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy?”.

Bp Tadeusz Werno tak nam wyjaśnił te trudne słowa: „Każda śmierć, odejście osoby znanej, szlachetnej, bliskiej – boli. W sukurs przychodzi wiara religijna, która przypomina, że to Bóg w opatrzności kieruje losami człowieka i stąd, w każdej sytuacji „niech będzie Imię Pańskie błogosławione”.

Ks. Jan Jonasz w nekrologu napisał:

„12.11.1979r. Pan wezwał go do siebie chyba tymi słowami: «Pójdź sługo wierny…» Z tym wezwaniem nie czekał, ani na pozwolenie Biskupa Ordynariusza, ani na zgodę wiernych, którzy jego umiłowali i których on umiłował”.

Syn powrócił do domu swego Ojca…

Znaczenie postaci

Dla większości ludzi, którym dane było poznać ks. Jana Lisa, to po prostu święty człowiek. Wielu kapłanów – właśnie jemu zawdzięcza wzrastanie swego powołania. Dla parafian w Okonku 15 lat jego pasterzowania, to była „era ks. Lisa”, do której często jeszcze dziś się odnoszą. Zarówno w miejscu śmierci, jak i na cmentarzu w Szczecinku nadal płoną znicze i leżą kwiaty, a ludzie pamiętają o nim w modlitwach wypominkowych i mszach św.

To wzór kapłana, przewodnika, społecznika, przedsiębiorcy, organizatora, przyjaciela, ojca.

Źródła:

Cytaty:

  • „Każda śmierć, odejście...”
  • „Pan wezwał go do siebi...”

Zobacz też:

  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >
  • >